Energia z OZE zamiast mrożenia cen – czy to właściwa droga dla polskiego rynku?

Stabilne dostawy taniej i bezpiecznej energii to fundament zarówno transformacji energetycznej, jak i konkurencyjności polskiej gospodarki. Mrożenie cen prądu dla gospodarstw domowych – obecnie na poziomie 500 zł za MWh netto – to rozwiązanie, które na krótką metę chroni portfele Polaków. Jednak eksperci wskazują, że takie działania nie rozwiążą problemu strukturalnego. Trwałe obniżenie kosztów energii wymaga przyspieszenia inwestycji w odnawialne źródła oraz uproszczenia procedur administracyjnych. Czy Polska jest gotowa na szybszą zieloną rewolucję?


Mrożenie cen – chwilowa ulga czy ślepa uliczka?

Od kilku lat jednym z głównych narzędzi ochrony odbiorców indywidualnych przed skokami cen energii jest ich administracyjne mrożenie. Warto przypomnieć dramatyczny 2021 rok: przedłużenie koncesji na Nord Stream 2, gwałtowne wzrosty cen gazu i prądu, wreszcie rosyjska inwazja na Ukrainę. W tamtym momencie interwencja państwa była zrozumiała i konieczna.

Dziś sytuacja wygląda inaczej. Polska zdywersyfikowała źródła dostaw surowców, a ok. 20% produkcji energii przesunęła z węgla do źródeł odnawialnych. Ceny ustabilizowały się. Zamiast kolejnych państwowych zamrożeń warto pomyśleć o działaniach, które rzeczywiście zmniejszą wysokość rachunków w dłuższej perspektywie.

Klienci w Polsce i całej UE chcą, aby energia elektryczna była tania, stabilna, niezależna od światowych kryzysów i czysta.
– Piotr Gołębiowski, wiceprezes zarządu ds. handlu, TAURON Polska Energia SA.


Odnawialne źródła jako klucz do tańszej energii

Inwestycje w OZE to nie tylko zobowiązanie klimatyczne – to także ekonomiczna konieczność. Dane Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej pokazują, że każdy dodatkowy gigawat mocy z farm wiatrowych w systemie obniża cenę energii o około dziewięć złotych. Im więcej wiatraków – tym większa podaż taniej energii w całym systemie.

Przykład? Wyobraźmy sobie, że w ciągu kilku lat Polska uruchomi kolejne 3 GW mocy z wiatru. To potencjalnie prawie 30 złotych mniej za megawatogodzinę. Dla przeciętnego gospodarstwa domowego oznaczałoby to wymierne oszczędności w skali roku.

Według planów jednej z największych grup energetycznych w kraju, do 2035 roku moc zainstalowana w odnawialnych źródłach i magazynach ma przekroczyć 6 GW. Strategia zakłada także neutralność klimatyczną do 2040 roku oraz 60 mld zł inwestycji w segment dystrybucyjny. Kluczową technologią mają być farmy wiatrowe na lądzie – cel to 1,5 GW do 2030 roku.


Bariery rozwoju: procedury i czas oczekiwania

Mimo ambitnych celów firmy napotykają na istotne przeszkody. Najpoważniejsza z nich to nadmiernie skomplikowany proces pozwoleniowy. Od złożenia wniosku do uruchomienia farmy wiatrowej mija obecnie siedem, a nawet osiem lat. W efekcie budowane są instalacje, które w momencie oddania do użytku nie wykorzystują już najnowszych technologii – są droższe i mniej wydajne.

Co postulują inwestorzy?

  • Uproszczenie procedur administracyjnych
  • Skrócenie czasu oczekiwania na pozwolenia do maksymalnie 2–3 lat
  • Wsparcie państwa w obszarze deregulacji
  • Większa elastyczność w zagospodarowaniu terenów pod OZE

Szybsze wprowadzanie nowych technologii pozwoliłoby nie tylko obniżyć koszty inwestycji, ale także zwiększyć efektywność produkcji energii. To z kolei przełożyłoby się na niższe rachunki dla odbiorców końcowych.


Inny punkt widzenia – czy OZE to panaceum?

Choć rozwój odnawialnych źródeł brzmi obiecująco, warto spojrzeć na tę kwestię szerzej. Po pierwsze, energia z wiatru i słońca jest niestabilna. Bez rozbudowy sieci magazynów energii lub nowoczesnych sieci dystrybucyjnych system może nie poradzić sobie z nagłymi skokami produkcji lub jej spadkami w bezwietrzne, pochmurne dni.

Po drugie, infrastruktura OZE wymaga ogromnych nakładów finansowych i zajmuje duże obszary – co rodzi opór społeczny i konflikty z ochroną przyrody. Farmy wiatrowe bywają krytykowane za hałas, wpływ na ptaki czy obniżenie wartości nieruchomości w okolicy.

Po trzecie, przyspieszenie inwestycji nie rozwiąże wszystkich problemów, jeśli towarzyszyć mu będzie chaos legislacyjny. Zdarza się, że regulacje zmieniają się w trakcie realizacji projektów, co zniechęca inwestorów i podnosi koszty.

Wreszcie – sama budowa wiatraków nie wystarczy. Transformacja energetyczna to także dekarbonizacja ciepłownictwa, rozwój elektromobilności, edukacja odbiorców i wsparcie dla regionów górniczych. Bez kompleksowego podejścia ryzykujemy, że korzyści z OZE będą połowiczne.


Co dalej z polską energetyką?

Polska energetyka stoi przed nieuniknionym wyzwaniem. Transformacja to nie kwestia wyboru, lecz konieczność podyktowana zarówno celami klimatycznymi, jak i potrzebą obniżenia kosztów energii. Mrożenie cen przynosiło ulgę w kryzysie, ale nie zastąpi systemowych zmian. Kluczem są odnawialne źródła energii – zwłaszcza farmy wiatrowe – oraz uproszczenie biurokratycznych procedur. Jeśli Polska zdoła skrócić czas realizacji projektów z ośmiu do trzech lat, zyska nie tylko tańszą energię, ale także przewagę konkurencyjną w regionie. Pytanie brzmi: czy politycy i instytucje publiczne zdołają nadążyć za tempem zmian?


FAQ

Dlaczego mrożenie cen energii nie rozwiązuje problemu na dłuższą metę?

Mrożenie cen chroni konsumentów przed nagłymi skokami kosztów, ale nie zmienia struktury rynku. Trwałe obniżenie rachunków wymaga inwestycji w tańsze źródła energii, takie jak OZE.

Ile realnie można zaoszczędzić dzięki farmom wiatrowym?

Według danych branżowych każdy dodatkowy gigawat mocy z wiatru obniża cenę energii o ok. 9 zł za MWh. Dla gospodarstwa domowego zużywającego 2–3 MWh rocznie to kilkadziesiąt złotych oszczędności.

Jakie są największe bariery rozwoju OZE w Polsce?

Główne przeszkody to długie procedury pozwoleniowe (7–8 lat), złożone przepisy oraz brak wystarczającej infrastruktury magazynowania energii.

Czy rozwój OZE nie zagraża stabilności dostaw energii?

To realne ryzyko, jeśli nie rozwinie się równocześnie magazynów energii i nowoczesnych sieci dystrybucyjnych. Dlatego transformacja musi być kompleksowa.

Źródło: PAP MediaRoom, Foto: Freepik

Komentarze

Dodaj komentarz